• Wspomnienia o patronie

        •  

          Z biografii Bronisława Zybury

           

          Dęba, a zwłaszcza jej oświata, bardzo wiele zawdzięcza Bronisławowi Zyburze i jego żonie Marii. Posadę nauczyciela w Dębie objęli oni w 1919 roku. Zastali szkolę zdewastowaną przez działanie I wojny światowej. Swoją działalność musieli rozpocząć od remontu budynku szkolnego i jego wyposażenia w sprzęt i pomoce naukowe. W 1920 roku zorganizowali kuchnię umożliwiającą dożywianie najbiedniejszych dzieci. Akcję dożywiania kontynuowano w latach 1934-1937.

          W kronice szkolnej pan Zybura tak charakteryzuje Dębę i Poręby Dębskie „Tutejsza ludność należy do najbiedniejszych mieszkańców tego powiatu, małorolna, bezrolna, nie posiadająca dostatecznego warsztatu pracy w gospodarstwie. Są to mieszkańcy lasów, potomkowie bardzo dawnych przymusowych osiedleńców byłej puszczy, potomkowie jeńców dawnych wojen polskich [...] Obojętni dla oświaty [...]".

          Tylko dzieło ogromnemu zaangażowaniu w pracę oświatową - kulturalną wśród dzieci, młodzieży i osób dorosłych zawdzięczają zmianę tego klimatu. Dzięki tej pracy wzrasta zainteresowanie oświatą i kulturą wśród mieszkańców obu wsi. W 1922 roku powołali oni do życia Koło młodzieży, a w 1924 roku Koło Miłośników Czytania Książek, stworzyli również pierwszą bibliotekę. Członkowie tych organizacji wraz z dziećmi szkolnymi przygotowywali liczne imprezy związane ze świętami państwowymi i religijnymi.

          Pan Bronisław Zybura z młodzieżą opracowywał i wystawiał amatorskie przedstawienia teatralne, które cieszyły się dużym zainteresowaniem mieszkańców Dęby i Porąb Dębskich. Angażował się we wszystkie sprawy wsi. W roku 1927 z jego inicjatywy powstała Ochotnicza Straż Pożarna, w 1929 roku orkiestra dęta, a w roku 1932 Związek Strzelecki. Angażował się również w inicjatywy gospodarcze. Założył Kółko Rolnicze oraz przewodniczył Komitetowi Melioracyjnemu, gdy zagospodarowano pastwiska.

          Jak widzimy, B. Zybura w pełni sprostał wymaganiom stawianym nauczycielowi wiejskiemu w szerzeniu oświaty w pełnym tego słowa znaczeniu.

          Osobny rozdział w życiu Bronisława Zybury stanowił okres okupacji. Wrzesień 1939 r. oraz cały okres II wojny światowej świadczył o ogromnym patriotyzmie Polaków. Pozwoliło to na stworzenie podziemnego państwa z Armią Krajową i tajnym nauczaniem. Było to między innymi efektem patriotyzmu samych nauczycieli oraz wychowania w tym duchu młodzieży w szkołach okresu międzywojennego. Przykładem jest pan Zybura i jego uczniowie.

          Podkreślali to wszyscy jego byli wychowankowie, z którymi rozmawiałem. Po klęsce wrześniowej na ziemi tarnobrzeskiej, jak i w całej Polsce, okupant starał się złamać Polaków stosując terror. Nastąpiły liczne aresztowania, egzekucje, wywózki na roboty do Niemiec i obozów koncentracyjnych. Nie dało to jednak spodziewanych efektów. Jeszcze nie umilkły ostatnie strzały września, a już Władysław Jasiński „Jędruś" przystąpił do organizowania na terenie powiatu tarnobrzeskiego tajnej organizacji, która miała podjąć walkę z niemieckim okupantem.

          Właśnie dzięki wychowaniu patriotycznemu w szkołach idea ta zyskała wielu zwolenników wśród młodzieży. W ten sposób powstała tajna organizacja „Odwet" a następnie legendarny oddział partyzancki „Jędrusie". Aby podnieść na duchu Polaków, Władysław Jasiński rozpoczął wydawanie tajnej gazety „Odwet", która stała się tygodnikiem. Redagowano ją głównie w oparciu o nasłuch radiowy prowadzony przez pana Zyburę i jego synów.

          W czasie okupacji zginęło w walce wielu „Odweciarzy" i „Jędrusiów", ale najtragiczniejszy był los aresztowanych. Przechodzili oni straszne tortury w gestapowskich więzieniach a następnie większość z nich znalazła się w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Jednym z pierwszych, których spotkał taki los, był kierownik szkoły Bronisław Zybura. Aresztowany w październiku 1941 roku, a następnie wywieziony do KL Auschwitz, zginął 7 kwietnia 1943 roku.

          O śmierci takich jak pan B. Zybura pisał w wierszu „Pogrzeb" Mieczysław Jastrun.

          ... „Jakże mam uczcić śmierć Twoją,

                 Jak iść za Twoim pogrzebem.

               Bezkształtna garstko popiołu,

               Pomiędzy ziemią i niebem"...

          Pisząc ten tekst mam ogromną satysfakcję, gdyż wraz ze swoimi harcerzami byłem jednym z pierwszych, którzy starali się przypomnieć postać p. Zybury, szczególnie młodemu pokoleniu Dęby. Od 1979 roku, kiedy przy Liceum Ogólnokształcącym powstał szczep harcerski o im. „Jędrusie", każdego roku zamawiano mszę św. w intencji „Jędrusiów" i p. Zybury.

          Pierwsza tego rodzaju msza pokazała, jak bardzo zapomniano w Dębie o tej postaci. Jedyna osoba, która przyszła podziękować Harcerzom, była jego wychowanka pani Weronika Jachyra z Porąb Dębskich.

          Do roku 1996 nie wiadomo było czy rzeczywiście pan Zybura zginął w Oświęcimiu. To właśnie w tym roku byty harcerz tej drużyny a obecnie pracownik Muzeum Oświęcimskiego odszukał akt zgonu.

          Również z jego inicjatywy w ubiegłym roku zorganizowano w Nowej Dębie wystawę „Jędrusie w Oświęcimiu" poświęconą między innymi Bronisławowi Zyburze.

          Żałuję jedynie, że w czasie kiedy rozpoczęto budowę nowej szkoły w Dębie, zmarnowano inicjatywę harcerzy 12 Drużyny ufundowania przez nich tablicy poświęconej p. Zyburze i wymurowania jej na tym budynku.

          Kończąc chciałem wyrazić swoją radość z faktu, że obecnie postać pana Bronisława Zybury znana jest wśród mieszkańców Nowej Dęby, szczególnie tych młodszych i że jest w tym niewielka cząstka mojej pracy z harcerzami.

          Józef Antończyk

          Nauczyciel LO w Nowej Dębie

          Opiekun 12 Drużyny Harcerskiej im. Wandy Szcześniak

           

           


          Z przeżyć okupacyjnych Bronisława Zybury, kierownika Szkoły Podstawowej

          w Nowej Dębie - wspomnienie

           

          Bronisław Zybura był uczestnikiem I wojny światowej. W Dębie uczył od 1920 do 1941 roku. W szkole tej uczyła również jego żona Maria Zybura.

          Państwo Zyburowie mieli troje dzieci, które ukończyły szkolę średnią w Tarnobrzegu. Dwoje z nich, córka Bronisława i syn Bolesław zdali maturę przed rokiem 1939. Syn Mieczysław później.

          Bolesław studiował na Politechnice we Lwowie, zaś córka Bronisława w roku szkolnym 1938/39 ukończyła pierwszy rok studiów nauczycielskich.

          W czasie II wojny światowej państwo Zyburowie mieszkali w Dębie. W domu pan Zybura miał zainstalowane radio. Bronisław umiał naprawiać zegarki, które do naprawy przynosili niemieccy żołnierze stacjonujący w Dębie.

          Po wydaniu rozkazu przez okupanta o wydaniu odbiorników radiowych, Bronisław nie przekazał odbiornika, lecz przy pomocy synów ukrył go na strychu szkoły w Dębie.

          Synowie Bolesław i Mieczysław byli harcerzami w gimnazjum w Tarnobrzegu.

          Bolesław nawiązał współpracę z organizacją ZWZ a następnie z „Jędrusiami", żołnierzami podziemnej organizacji. Rodzina Zyburów prowadziła nasłuchy radiowe, które przekazywano do tajnej bazy w Tarnobrzegu, a następnie za Wisłę. W październiku 1941 roku Niemcy wykryli tajną działalność. Wczesnym rankiem gestapo otoczyło szkołę w Dębie i wkroczyło do mieszkania Zyburów. Syn Bolesław przedarł się przez obstawę i zdołał uciec.

          Niemcy dokonali rewizji i znaleźli odbiornik radiowy. Aresztowali Bronisława Zyburę i jego syna Mieczysława. Uwięziono ich w piwnicy jednego z domów w Dębie obiecując, że gdy zgłosi się syn Bolesław, to ich wypuszczą. Następnie przewieziono ich do więzienia w Tarnobrzegu. Po przesłuchaniu wypuszczono Mieczysława, a pana Zyburę przewieziono do aresztu w Nisku, gdzie przebywał około sześciu miesięcy.

          Bronisław Zybura przeniesiony został z Niska do Rzeszowa a następnie do Tarnowa. W więzieniu w Tarnowie zapadł wyrok o umieszczeniu go w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu.W czerwcu 1943 roku przystano wiadomość żonie Marii o śmierci męża.

          Po aresztowaniu Bronisława Zybury zwolniono ze szkoły żonę Marię, która przeprowadziła się do swoich rodziców do Tarnobrzega. Maria Zybura prowadziła do końca wojny tajne nauczanie. Syn Bolesław nie zgłosił się na gestapo, ukrywał się pod nazwiskiem Józef Jankiewicz w Janowie Małopolskim. W połowie roku 1942 Bolesław wrócił w okolice Tarnobrzega walcząc w oddziałach AK. 

          W roku 1944 Bolesław Zybura przebywał wraz z partyzantami w lasach w okolicy Budy Stalowskiej.

          W roku 1945 nie kończą się ciężkie lata dla Bolesława, który jest poszukiwany za swą działalność AK przez NKWD i zostaje aresztowany i uwięziony w Mokszyszowie, skąd udaje się mu zbiec.

          Bolesław Zybura pod zmienionym nazwiskiem ukończył studia Politechniczne w Gliwicach.

          Drugi syn Zybury, Mieczysław, przez cały okres wojny był łącznikiem pomiędzy oddziałami partyzantów. Po wkroczeniu Rosjan do Dęby przeniósł się do domu rodzinnego w Tarnobrzegu, skąd został zabrany do wojska i przeszedł szlak bojowy do Berlina. Po powrocie z wojny ukończył studia tak jak jego brat na Politechnice w Gliwicach.

          Stanisław Lonczak ps. „Gerwazy"

          legitymacja Krajowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej

          nr 002679

           

           


          Wspomnienia pani Bronisławy Lis

           

          Dnia l września 1944 r. Rozpoczęłam pracę w dwuklasowej szkole podstawowej w Dębie. Kierowniczką szkoły była Maria Zybura, która objęła tę funkcję po aresztowaniu i wywiezieniu do Oświęcimia męża Bronisława Zybury, który był kierownikiem szkoły. Pani Zyburowa mieszkała w dwupokojowym mieszkaniu, odstąpiła mi duży pokój i kuchnię. W tej szkole urodziła się moja córka Elżbieta, która tez jest nauczycielką.

          Z panią Zyburową uczyłyśmy w jednej sali na zmianę. Pani Zyburowa uczyła kl. I z II-gą, a ja III z IV-tą. Klasy były łączone. Warunki pracy były bardzo trudne - brakowało podręczników a nawet kredy. W szkole było 160 uczniów, którzy bardzo chętnie uczyli się. Największym zainteresowaniem cieszyły się lekcje z języka polskiego, historii i geografii, które to przedmioty były zakazane w czasie okupacji. Po trzech latach nauczania Maria Zybura przeszła na emeryturę, a kierownikiem szkoły został Rudolf Junikiewicz. Starał się on o siedmioklasową szkołę i wtedy przenieśliśmy się do budynku szkolnego - gdzie obecnie mieści się szpital. Budynek był okropnie zniszczony, nie było pieców, uczyliśmy przy piecykach żelaznych, które okropnie dymiły. Było tak zimno, że po niedzieli często atrament w kałamarzach był zamarznięty. Mimo złych warunków grono nauczycielskie było bardzo życzliwe, uśmiechnięte tworzące niemal jedną rodzinę. Młodzież chętnie uczęszczała do szkoły i brała udział w uroczystościach szkolnych, które przygotowywałyśmy z R. Moszczyńską.

          Poza p. R. Junkiewiczem i mną pracowali nauczyciele: Maria Junikiewiczowa, Adela Adamowska, Rozalia Moszczyńską, Adela Bujakowska, Adam Bauer i ksiądz Adam Sudoł. W roku 1954 przenieśliśmy się do nowej szkoły, w której dyrektorem została Irena Kwiatkowska, mnie powierzono funkcję zastępcy dyrektora.

          W roku 1973 przeszłam na emeryturę po 40 latach pracy nauczycielskiej.

          Bronisława Lis

          emerytowana nauczycielka

           


           

          Wspomnienia Weroniki Jachyry z lat szkolnych

           

          W skład naszej gminy wchodziły dwie wioski: Poręby Dębskie i Dęba. Były to niewielkie miejscowości, bo razem liczyły około 200 domów. Władzę sprawował wójt i sekretarz urzędujący w Porębach. Na terenie Dęby była szkoła, w której uczyły się dzieci z obydwu miejscowości. Z Porąb niewiele dzieci chodziło na naukę z powodu odległości i ubóstwa (w wielu domach często były jedne buty na zimę). Pamiętam opowiadanie mamy urodzonej w 1885 roku, że chodziła do szkoły tylko dwa miesiące w które można było chodzić boso do szkoły.

          Wspominała nam nauczyciela o nazwisku Wnękowski. Natomiast mieszkanka Porąb Waleria Tomczyk ur. w 1916 roku mówi o nauce już w Porębach w izbie chłopskiej. Niedługo zbudowano w Porębach szkołę z jedną małą salką i dwoma pokoikami dla nauczyciela, którym była Adela Jagoszewska. Kiedy do Dęby przybył pan Zybura z rodziną Adela odeszła do szkoły w Tarnowskiej Woli. Państwo Zyburowie zamieszkali w Dębie w większej szkole rozpoczęli pracę - p. Zybura w Dębie a jego żona Maria Zyburowa w Porębach chodząc codziennie pieszo do szkoły.

          Moja nauka rozpoczęła się w rokul 929/30. Przez dwa lata uczyła mnie Maria Zybura, następnie jej mąż. Pani Maria uczyła w Dębie. Pan Bronisław uczył na dwie zmiany, do południa kl. III i IV a po popołudniu kl. I i II. Jego praca w Porębach Dębskich trwała aż do 1939 r. do wybuchu II wojny światowej. Dzięki tej pracy i jego staraniom wiele dobrego pozostało wśród mieszkańców gminy. Przy szkole w Dębie były budynki gospodarcze, więc p. Zyburowie hodowali dwie krowy i w podwórku dużo różnego drobiu. Ich troje dzieci to Bronią, Bolek i Mięciu (mój rówieśnik). To wszystko podziwialiśmy jako dzieci, gdy szkoły odwiedzały się nawzajem. Pan Zybura prowadził nas z Porąb do Dęby drogą żwirową przez długi las, bose nogi ugniatały po kamieniach, ale to nic bo szliśmy z panem na wycieczkę, i to było ważne.

          Z podziwem patrzyliśmy na murowaną białą szkolę, gdzie na dachu była wieżyczka z dzwonkiem, który byt nam prezentowany. Na zakończenie roku szkolnego znów wspólna wycieczka do lasu na jagody, spotkanie w pół drogi między wioskami, gdzie obecnie stoi Dom Opieki Społecznej. Na polanie nasi nauczyciele odpoczywali, a my rozbiegając się po lesie niby zbierając jagody używaliśmy przestrzeni. Wyścigi z Diabelskiej Górki, gdzie dziś stoi Kościół Podwyższenia Krzyża Sw., były wielkim wyczynem. Kiedy wiaderka były pełne, p. Zyburowa częstowała nas chlebem domowego wypieku i serem z mleka od własnych krów, taki sam jak był w domu, ale ten był lepszy bo od Pani. Pan Zybura przyjeżdżał do szkoły rowerem, który nas zadziwiał, bo to byt pierwszy rower w okolicy. Jego staraniem szkoła została rozbudowana, powstały lepsze warunki do nauki. Pan Zybura rozpoczął działania, aby mieszkańcy zaczęli się organizować. Przychodził do domów na rozmowy z rodzicami i z młodzieżą i tak powstało z młodzieży mieszanej Koło Młodzieży Wiejskiej w Porębach i Dębie. Niedługo potem powstał w Porębach Związek Strzelca Polskiego. Chłopcy dostali bluzy i czapki tzw. maciejówki, jaką nosił Marszałek Polski Józef Pitsudski. Dowódcą został podoficer rezerwy Tomczyk Roman i prowadził szkolenia z bronią. W tej cichej i biednej miejscowości coś się zaczęło dziać nowego, ludzie jakby się obudzili do życia. Poświęcenie się tej sprawie p. Zybury było ogromne, ale zapotrzebowanie wciąż wzrastało, a tym samym zaufanie i szacunek do niego ze strony mieszkańców było wielkie. W roku 1932 powstał plan przygotowania na okres Bożego Narodzenia jasełek wspólnie z dziećmi ze szkoły. Co to była za radość dla nas brać udział w takim przygotowaniu. Już od jesieni zaczęło się przepisywanie ról, wykonywanie strojów, całe wieczory spędzaliśmy pod nadzorem p. Zybury. Jasełka się odbyły, ludzie po raz pierwszy ujrzeli szopkę i żywe postacie w niej, czym, było dla wioski to nie sposób wyrazić to dziś słowami ani też chyba zrozumieć! Pod opieką pana Zybury robiliśmy następne przedstawienia, które wychodziły lepiej i sprawniej. Stroje wykonywane przez nas przekazywano sobie z wioski do wioski. Sztuka sceniczna pt. „ Śluby Rybackie" została wystawiona w Dębie a w Porębach „Hanusia Krążańska". Piosenki tam wykonywane śpiewała cała wieś młodzi, starsi i dzieci. Jeszcze dziś czasem słyszy się ten utwór:

               "Gdy słoneczko na zachodzie

                przygląda się w cichej wodzie

                rybaku wiosło złóż

                I na brzeg wracaj już, waracha.waracha hej!"

          Te wioski zaczęły żyć i uczyć się wielu dobrych i nowych rzeczy. W Porębach za sprawą p. Zybury powstało Koło Gospodyń Wiejskich. Instruktorem była pani z powiatu o nazwisku Karabanowicz, uczyła, jak uprawiać ogródki warzywne. Wyhodowaliśmy pierwsze pomidory, których nikt nie chciał jeść, bo takie niesmaczne, ale i tego się nauczono na kursach gotowania w Porębach. Kurs ten trwał niedługo, ale coś z tego zostało. Zadbał pan Zybura też o zorganizowanie kursu szycia, który był błogosławieństwem dla kobiet i matek licznych często rodzin, które zdobyły umiejętność szycia dla swoich dzieci. Wdzięczność dla p. Zybury była wielka, którą on przyjmował z wrodzoną skromnością, ale cieszył się, gdy zwracano się do niego z prośbą o pomoc. Ogromną satysfakcję sprawił mu fakt zajęcia I miejsca w krajowych zawodach w strzelaniu z broni małokalibrowej przez chłopca ze Związku Strzeleckiego, który pojechał na te zawody do Lwowa. Jakże byłam szczęśliwa, kiedy tę wiadomość mogłam mu przekazać rano, gdy przyjechał do szkoły. Chłopcem tym był mój starszy brat, który wrócił w nocy ze Lwowa. Nagrodą był kieszonkowy zegarek w posrebrzanej oprawie z wizerunkiem Marszałka Piłsudskiego. Jak serdecznie się uśmiechnął i z radości aż w ręce klasnął, bo było to jego zwycięstwo. A ja patrząc na niego po dziecięcemu też się ucieszyłam. Już w 1935 roku na zebraniach z młodzieżą w świetlicy, która była wynajmowana w prywatnym domu i opłacana przez gminę p. Zybura nam wyjaśniał, że przed Dęba rysuje się wielka zmiana, bo Dęba została włączona w plan budowy C.O.P. i jest nadzieja na lepsze!

          Powstał też na równo z tymi nadziejami drugi ruch młodzieży pod nazwą Ludowy Związek Młodzieży różniący się poglądem. Pana Zyburę zaczęto krytykować za wierność sanacji. Ruch ludowy zaczął przeszkadzać w pracy, jaką prowadził p. Zybura. Dlatego też p. Zybura zorganizował w naszym środowisku ruch B.B.W.R. To było znów coś nowego, starsi i młodzież wstępowali do tego ruchu. Ośmieszani przez przeciwników trwali, z p. Zybura, dokąd tej pracy nie zakłócił napływ ludzi z różnych stron Polski. Dołączył się do tej działalności przybyły z Machowa na teren Dęby były senator R.P., wielki działacz ludowy w rejonie Tarnobrzeskim, wprawdzie chciał dobrze i starał się pomagać p. Zyburze ale różnice poglądowe zakłócały dialog pomiędzy p. Wiąckiem i p. Zybura.

          Przemiany na terenie Dęby następowały z dnia na dzień. Dęba stawała się mieszaniną ludzi o różnych poglądach i zachowaniach, warunki życia i wymagania gwałtownie się zmieniły. Młodzież zachwycona możliwością pracy i zarobków odsuwała się od pracy społecznej i oświatowej. Kontakt p. Zybury z naszą rodziną był bardzo bliski z tej racji, że mój ojciec po powrocie z I wojny światowej został urzędnikiem naszej gminy od pisarza poczynając, następnie był sekretarzem, a później sołtysem. Sprawy urzędowe wymagały ścisłej współpracy szkoły z urzędem gminy.

          W mej pamięci p. Zybura pozostał jako szlachetny człowiek, wspaniały wychowawca, wielki patriota i ofiarny społecznik na polu oświaty i kultury w naszej miejscowości. Troszczył się o młodzież w szkole i o jej dalszą przyszłość. Zapamiętałam jego wypowiedź jakby prośbę skierowaną do mojego ojca: Panie Gola, dajcie ją na dalszą naukę do gimnazjum, ale pamiętam też bezradnie rozłożone ręce ojca i słowa: Panie kierowniku, czym zapłacę. Była to przeszkoda nie do przebycia, a był to rok 1934, Wybuch wojny w 1939 przekreślił wszystko, rozpoczęcia roku szkolnego już nie było.

          Budynek szkoły został zajęty na mieszkanie dla leśniczego o niemieckim nazwisku na cały okres okupacji, i tylko dlatego uratował się przed rozbiórką. Aresztowanie p. Zybury przez gestapo i wywiezienie było dla nas wielką przykrością i sygnałem, że grozi to każdemu za najmniejsze podejrzenie. Wiadomości o p. Zyburze nie było żadnej do końca wojny. Dopiero po upływie ponad pół wieku czasu dzięki staraniom p. ). Antończyka poznałam datę i stwierdzenie śmierci p. Zybury z odnalezionych dokumentów w archiwach Obozu Oświęcimskiego. Przyjęłam to ze smutkiem i wzruszeniem, boć to był jakby drugi mój ojciec. Wierzę, że dobry Bóg przyjął i nagrodził jego ofiarę życia, pracę i wysiłek dla dobra bliźnich w tej miejscowości.

          To wszystko co zapamiętała uczennica p. Zybury, wdzięczna za to, czego ją nauczył, zapisała na tych kartkach oddając Mu Hołd.

          Cześć Jego Pamięci

          Weronika Jachyra z d. Gola

          Nowa Dęba, styczeń 1998 rok

           


           

          Wspomnienia Anny Oko

           

          Naukę rozpoczęłam mając 6 lat w 5-klasowej szkole w Dębie. Do pierwszej klasy zaczęłam uczęszczać w 1921 roku. Kierownikiem szkoły w owym czasie był pan B. Zybura.

          W szkole mieściły się 2 klasy lekcyjne i korytarz, pozostałą część budynku zajmowali państwo Zyburowie. Mieli oni 2 pokoje z kuchnią, od strony północnej dobudowany był ganek. Obok stał budynek gospodarczy. Państwo Zyburowie mieli ogródek warzywny i drzewa owocowe. Wcześniej przed panem Zybura prawdopodobnie uczył nauczyciel o nazwisku Weis.

          Szkoła, do której uczęszczałam, utkwiła mi bardzo w pamięci. Budynek był ozdobą całej wioski. Na owe czasy duży, murowany, pokryty czerwoną dachówką z wieżyczką na dachu, w której znajdował się dzwonek, którym dzwoniono na rozpoczęcie roku szkolnego.

          Nauka wyglądała w ten sposób, że w pierwszej klasie nie było żadnych podręczników do nauki ani zeszytów. Każde dziecko miało tabliczkę do pisania i kredę, przy tabliczce był mazak do wymazywania liter. Dzieci na swojej tabliczce odpisywały z dużej tablicy, na której pisał nauczyciel. W drugiej klasie były już zeszyty i ołówki do pisania (piórem pisało się dopiero w klasie trzeciej). Pani Zyburowa uczyła śpiewu, rysunków i robót ręcznych od klasy drugiej. Nauka religii odbywała się raz w tygodniu, lekcje prowadził ksiądz z Majdanu Królewskiego. Księdza przywoził gospodarz pan Kozdęba.

          Kierownik Zybura był dobrym nauczycielem, dla ludzi we wsi był w trudnych sprawach doradcą i opiekunem. Pan Zybura założył wiele organizacji kulturalnych, Kolo Młodzieży Wiejskiej, Harcerstwo, Kółko Teatralne. W jednej z klas lekcyjnych była scena, na której były grane „Jasełka" dla dzieci. W dalszych latach grane były inne przedstawienia, aktorami była młodzież z Dęby. Reżyserował pan Zybura. Należałam do kotka teatralnego i również brałam udział w przedstawieniach. Na te czasy była to jedyna rozrywka. Ludzie ze wsi przychodzili tłumnie.

          Kierownik Zybura uczył do wybuchu wojny w 1939 roku. Później uczyła pani Zyburowa. Potem pan Zybura został aresztowany przez gestapo. Z tego co pamiętam oskarżony był, że posiada radio i przekazuje informacje partyzantom „Jędrusiom". Okazało się, że to radio znalazło gestapo w piwnicy. Kierownik przekazywał „Jędrusiom" wiadomości o ruchach wojsk niemieckich. Aresztowany przebywał w więzieniu w Dębicy, po czym został wywieziony do Oświęcimia, skąd już nie powrócił.

          Pani Zyburowa wyjechała do Tarnobrzega, gdzie był jej dom rodzinny. Pracę nauczycielską podjęła we wsi Grębów. Z panią Zyburowa spotkałam się po wojnie i ona mi przekazała wiadomości o mężu.

          Anna Oko

           


           

          Wspomnienia Marii Grzesik

           

          W 1932 roku były dwie klasy I i II. Nauczanie odbywało się w jednej sali. Kierownikiem szkoły był pan Zybura. Budynek szkoły prezentował się okazale na tle wsi.

          Nauka trwała od poniedziałku do soboty, do każdej klasy chodziło się dwa lata. W tym czasie w klasach było około 20 uczniów.

          Państwo Zyburowie mieszkali w budynku szkolnym. Mieli troje dzieci: Bronisławę, Bolesława i Mieczysława.

          W szkole mieścił się sklepik, w którym p. Zyburowa prowadziła sprzedaż podręczników, zeszytów itp. Towar przywoziła z Tarnobrzega. W jednej sali mieściła się biblioteka szkolna, którą prowadziła pani Zyburowa. Z biblioteki korzystała cała społeczność Dęby.

          Nauka w szkole odbywała się 4-5 godzin dziennie. Na lekcje religii przywożono księdza z Majdanu Królewskiego. Często organizowano nam wycieczki piesze, najczęściej do szkoły w Porębach Dębskich. Dla dzieci z Mas III i IV urządzono wyjazd furmankami do Tarnobrzega na 61m pt. „Pogrzeb marszałka Pilsudskiego". Po filmie odbyto się zwiedzanie miasta i zamku Dzików. Co roku wyjeżdżaliśmy na uroczystości 3-maja do Majdanu Królewskiego.

          Pan Zybura prowadził Koło Młodzieży i urządzano przedstawienia. Stroje do inscenizacji wykonywaliśmy sami, tylko niektóre wypożyczaliśmy z Majdanu Królewskiego. Przedstawienia wystawialiśmy w szkole w Dębie i w innych miejscowościach. Istniało także Koło Strzeleckie, które prowadził w tym czasie p. Wilk. Kolo organizowało kursy strzeleckie i kursy sanitarne przygotowujące do wojska. W soboty prowadzone byty kursy w Kole Gospodyń Wiejskich, zajęcia prowadzone były w godzinach wieczornych.

          Kiedy wybuchła wojna, p. Zyburowie mieszkali w Dębie. Po upływie pewnego okresu czasu ktoś przekazał wiadomość Niemcom, że p. Zybura ma radio. Wówczas gestapo urządziło obławę i aresztowali pana Zyburę. Syn Bolesław uciekł i długo się ukrywał. Pani Zyburowa z resztą rodziny wyjechała do Tarnobrzega.

          Po wojnie jedyną z możliwości kształcenia był zorganizowany kurs kl. VII w Tarnowskiej Woli i w Majdanie Królewskim. Możliwość dalszego kształcenia istniała takie w Szkole Zawodowo Rolniczej (w budynku generałówki). Zajęcia prowadziła pani Wanda Piasecka i inni wykładowcy, którzy przyjeżdżali z Tarnobrzega.

          Zajęcia trwały przez dwie zimy, na koniec odbył się egzamin, zorganizowany w budynku straży pożarnej. W kursach tych brata udział młodzież z Dęby i sąsiednich miejscowości.

          Wspomnienia z lat szkolnych

          Pani M. Grzesik z Dęby

          spisała Zofia Kopeć